Zakończenie programu kredytu 0 procent to dla wielu wstrzymujących się sygnał do zakupu nieruchomości. A to może mieć wpływ na ceny mieszkań
Stan niepewności związany z tzw. kredytem 0 proc. mógł wpłynąć na przedłużenie okresu oczekiwania wielu potencjalnych kredytobiorców na podjęcie decyzji o złożeniu wniosku. W rezultacie mogło dojść do widocznego spadku liczby wniosków kredytowych, co mogło mieć swoje odbicie w zmniejszonej aktywności banków w zakresie udzielania kredytów. Dane dotyczące wartości akcji kredytowej w pierwszej połowie roku mogłyby sugerować, że taka sytuacja faktycznie miała miejsce. Możliwe jest jednak, że ogłoszenie przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii decyzji o rezygnacji z programu doprowadzi do nagłego wzrostu aktywności kredytowej. Kredytobiorcy, którzy wcześniej wahali się z podjęciem decyzji, mogą teraz przyśpieszyć swoje działania, co może skutkować wzrostem liczby złożonych wniosków kredytowych w najbliższym czasie.

Kredyt 0% znika, ale nadchodzi nowa forma dopłat do kredytów
Kilka dni temu minister rozwoju i technologii, Krzysztof Paszyk, ogłosił, że rząd definitywnie zrezygnował z planu wprowadzenia Kredytu 0 proc. Dla osób liczących na dopłaty do kredytów hipotecznych w pierwotnie zaproponowanej formie oznacza to koniec nadziei. Ale czy programy pomocowe zostały całkowicie wycofane? W tej samej wypowiedzi minister zapowiada wprowadzenia nowego programu lub rekonstrukcję obecnych form pomocy, które sprawdzały się w przeszłości takich jak Mieszkanie dla młodych 2.0. Minister w swoich ostatnich wypowiedziach podkreślił, że projekt wsparcia finansowego dla kupujących mieszkania nie został porzucony. Wręcz przeciwnie – prace nad nowym programem są na zaawansowanym etapie. Jedyną różnicą mają być zmienione założenia oraz nowa nazwa, która lepiej odzwierciedli zmodyfikowane cele. „Nie będzie Kredytu 0%” – dodając jednak: „W pierwszym kwartale przyszłego roku zaprezentuję nowy program i rozpoczniemy proces legislacyjny”. To zapowiedź, że wsparcie dla osób planujących zakup nieruchomości jest bliżej, niż się wydaje. Spekulowano, że rząd skupi się na projektach związanych z mieszkalnictwem społecznym lub komunalnym. Teraz jednak wiadomo, że planowane są nowe dopłaty, które mają wspierać zakup mieszkań na własność.
Według ministra istnieją dwa możliwe scenariusze. Pierwszy to wprowadzenie dopłat do oprocentowania kredytów hipotecznych, które mogłyby obniżyć koszty finansowania. Drugi wariant to dopłaty do kapitału – rozwiązanie, które znamy z programu „Mieszkanie dla Młodych”. Oba modele mają na celu zwiększenie dostępności mieszkań dla młodych ludzi, ale jednocześnie mogą ponownie rozgrzać rynek nieruchomości. Co ciekawe, taka decyzja może paradoksalnie przyczynić się do wzrostu sprzedaży mieszkań w najbliższej przyszłości. Istnieje także możliwość, że zahamuje to obecne, niewielkie obniżki cen na rynku nieruchomości, które obserwujemy teraz. Warto zwrócić uwagę, że cała sytuacja pokazuje, jak zmienność decyzji rządu wpływa na rynek mieszkaniowy i plany finansowe Polaków. Może to być także sygnał dla deweloperów i kupujących, by baczniej śledzić politykę mieszkaniową, która coraz bardziej przypomina grę w niepewności.
Szykuje się kolejna forma rozpędzania popytu na mieszkania
Programy rządowe, mające na celu wsparcie osób chcących nabyć własne mieszkanie, często zamiast przynosić ulgę finansową, przyczyniały się do wzrostu cen nieruchomości. Tak było choćby z programem “Mieszkanie dla Młodych” (MDM), który wprowadził limity cenowe kwalifikujące do dopłat na metr kwadratowy. Chociaż intencją twórców programu było wsparcie młodych ludzi i rodzin w zakupie pierwszego mieszkania, w praktyce limity te stały się punktem odniesienia dla deweloperów i właścicieli mieszkań, którzy podnosili ceny, aby dostosować je do poziomu gwarantującego uzyskanie dopłat. Dodatkowo, zmiany wprowadzone w 2015 roku, takie jak dopuszczenie rynku wtórnego oraz złagodzenie wymogów wiekowych i związanych z posiadaniem wcześniejszej nieruchomości, znacząco zwiększyły zainteresowanie programem. Efektem była gwałtowna popularność MDM, co w połączeniu z już trwającym boomem na rynku mieszkaniowym, doprowadziło do dalszego wzrostu cen mieszkań.
Nowa propozycja programu, roboczo nazwana “MDM 2.0”, ma w założeniu wprowadzić bardziej kompleksowe podejście, obejmując trzy filary: własnościowy, współdzielony oraz społeczny, czyli samorządowy. Według wicepremiera, modyfikacja ta ma na celu stworzenie rozwiązań lepiej odpowiadających na potrzeby rynku. Jednakże, patrząc na dotychczasowe doświadczenia z programami wspierającymi zakup mieszkań, można obawiać się, że i tym razem efekty uboczne mogą zdominować korzyści. Wzrost cen mieszkań na skutek programów takich jak MDM czy planowany “kredyt 0 proc.” to realne ryzyko, szczególnie w kontekście dynamicznej sytuacji na rynku nieruchomości i ograniczonej podaży mieszkań. Dlatego kluczowe będzie wdrożenie odpowiednich mechanizmów, które zabezpieczą beneficjentów przed niekontrolowanymi podwyżkami cen, aby program faktycznie spełniał swoją społeczną rolę.
Rekordowe pompowanie rynku nieruchomości
Rządowe programy wsparcia kredytów, takie jak wprowadzony wcześniej “kredyt 2%”, zamiast skutecznie rozwiązywać problem dostępności mieszkań, ponownie skoncentrowały się na stronie popytowej, pomijając fundamentalną kwestię – zwiększenie podaży mieszkań. Program ten, mimo że na początku wydawał się atrakcyjnym rozwiązaniem dla młodych ludzi marzących o własnym lokum, w krótkim czasie przyczynił się do destabilizacji rynku. Środki przeznaczone na program wyczerpały się błyskawicznie, a w rezultacie ceny mieszkań w niektórych lokalizacjach wzrosły nawet o 50%. Zamiast ulgi dla kupujących, zaistniała sytuacja stworzyła idealne warunki dla deweloperów do podniesienia cen i maksymalizacji zysków, co jeszcze bardziej pogłębiło problem braku przystępnych cenowo mieszkań.
Resort, planując kolejne wydatki na cele mieszkaniowe, zauważył konieczność unikania błędów poprzednich programów, jednak w praktyce proponowane rozwiązania wciąż pozostają skupione na stronie popytowej. Rząd przeznaczył rekordowe 4,2 mld zł na cele mieszkaniowe w 2025 roku, ale brak jasnej strategii zwiększenia podaży mieszkań oznacza, że te środki mogą ponownie przyczynić się do dalszego wzrostu cen. Inwestowanie wyłącznie w programy wsparcia kredytów, zamiast w budowę nowych mieszkań, rozwój infrastruktury czy ulgi podatkowe dla inwestorów budowlanych, prowadzi do powielania schematów, które wcześniej zawodziły. Kluczowym wyzwaniem pozostaje stworzenie zrównoważonej polityki mieszkaniowej, która w sposób kompleksowy podejdzie do problemu, jednocześnie wspierając popyt i znacząco zwiększając podaż, aby rynek mógł osiągnąć stabilność.